sobota, 26 maja 2012

Czizzi's Diary 25.05.2012



Przez ten tydzień sporo się wydarzyło. Niestety ciągle zbyt mało czasu, aby wejść na Bloga i coś napisać. Za co z góry Przepraszam.!.
Z tego co pamiętam to mój ostatni post był napisany w poniedziałek. A od tego czasu się wiele wydarzyło. Here We go.!.
We wtorek poszłam do szkoły w szkole miałam akcje z moją przyjaciółką (J) która mnie niby wyzywała. No to podeszłam do niej i tak: -Nie ma co.!. Jak się komuś ufa, powierza wszystkie sekrety, spędza się z nią każdą wolną chwilę. A potem się okazuje, ta bliska Ci osoba obgaduje cię za plecami i wyzywa. Ona była zdziwiona i nie wiedziała o co chodzi. Poprosiłam moją kumpelę z klasy aby zawołała tą dziewczynę (A), która powiedziała nam, że jestem obgadywana. Przyszła i chyba zrobiło jej się głupio, bo zaczęła kręcić, że to może to o inną dziewczynę chodziło. Przeprosiłam (J), że tak na nią naskoczyłam, a (A) pewnie chciała nas pokłócić. Środa.?. W środę miałam zajęcia dodatkowe i się ucieszyłam bo zdałam test. Ledwo co, ale zdałam. W czwartek poszłyśmy na trening do liceum na sportowe czwartki. Przyszli też nasi "bardzo lubiani koledzy" którzy próbują być super... Oblałam Milenę wodą, bo nie chciała pójść ze mną biegać na 300. I chłopcy też nas oblali. Spodobał mi się taki niezły chłopak w fioletowej koszulce. Milena i Iza podeszły do niego i zagadały. Niestety nie poprosiły go o numer, a to były ostatnie czwartki, więc mój znajomy w fioletowej koszulce przepadł :( Poszłyśmy po treningu szukać jakiegoś opuszczonego domu. Poszłyśmy do takiego lasu, ale nie poszłyśmy zbyt daleko, bo była rzeczka tak jakby. W drodze powrotnej był dom a w ścianie taka jakby dziura. Zobaczyłam, bo dziewczyny się bały. Niestety tam nic nie było tylko wieszaki,rozerwane ubrania i śmierdziało. Postanowiłam zrobić zdjęcie. Przyjzałyśmy się wszystkie temu zdjęciu i było tam coś takiego białego jakby duch. Jak się patrzyło to tego nie było, tylko na zdjeciu to widać. Ale sądziłmy, że się pewnie nakręcamy,  a to jest światło... W domu bałam się zejść do kuchni. Musiałam sobie zapalać wszystkie światła. W piątek Ci chłopaki co byli z nami na czwartkach, powiedzieli, że jakbyśmy ich poprosili to by załatwili nam tego ciacha numer. Ta napewno ciekawe w jaki sposób. Po szkole poszłyśmy w trójkę do parku (Ja,Iza i Milena) przeszłyśmy przez taki most i tam była taka polana. Siedzieli tam jacyś chłopaki ok nic nie gadałyśmy do nich więc było spoko. Ale jak poszłyśmy stamtąd to nas zaczeli śledzić. Miałyśmy szczęście, bo chociaż byli przystojni. W połowie drogi Iza musiała iść, więc zadzwoniłyśmy po naszą kumplę Natalkę. A chłopaki nas nadal śledzili poszłyśmy do takiego jakby jeziorka. To chłopaki zaczeli gwizdać wołać nas i krzyczeć " I LOVE YOU BEJBE" nie mogłyśmy z nich wyrobić. Dla jaj zapisałyśmy im nasze numery na chodniku takim z piasku. Jak odeszłyśmy patrzyłyśmy się czy podbiegli i oczywiście zapisali nasze numery i póścili nam sygnał. Ja nie mogłam wyrobić potem, bo jacyś faceci chyba napisali do Natalki smsa takiego dozwolonego od 18 lat; / A do Mileny ktoś dzwonił z zastrzeżony, ale nie odbierała.  Fart, że do mnie nikt nie dzwonił i nie pisał. Potem pisałam z chłopakiem z parku, który ma na imię Krystian miły jest. Dzisiaj dzień mamy <3 Złożyłam jej życzenia, Iwo zrobił koronę dla mamy. I zabieramy ją za tydzień na Sushi lub zrobię w domu. Bo dzisiaj miała urodziny swojej psiapsióły  Poszłyśmy potem z dziewczynami znowu do parku na polane. Milena powiedziała, że się zrzuci dla jaj z mostu i się pytała przechodniego faceta: "-Mogę skoczyć, bo musze spytać się osoby pełnoletniej, a pewnie Pan ma już dziecie, więc Pan wie" Nie wyrabiałyśmy z niej. Potem Iza dostała smsa od babci " niech  ta niższa nie skacze" Jezu skąd ona wiedziała. Czułyśmy się takie obserwowane... Potem jacyś naćpani chłopaki nas śledzili trochę się bałyśmy. Ale podeszłam do babki która siedziała na ławce i z takim testekm, że mama siedzi ooo wkońcu przyszła. Przyjeli to, bo odeszli. Więc to chyba na tyle na dzisiaj teraz gadam z chłopakami na skype i nie wyrabiam z nich.

3 komentarze:

  1. Ty to masz życie... Zrzucić się z mostu? Ja też mogę, mam tuż pod domem... Tyle że woda sięgałaby mi co najwyżej do pasa. Ta... U mnie w mieście raczej nie ma opuszczonych/nawiedzonych domów.
    Więc nie pozwiedzam. Ale za to jadę nad morze. Znowu, ale morze mi się nie znudzi.
    A od wtorku bd miała naprawiony internet, więc może zrobimy pino, hm? O ile reszcie bdzie pasować.
    Pzdr.
    PS: zmieniłam adres bloga - od tak sobie, bo mi nie pasował.

    OdpowiedzUsuń
  2. ależ my się nie gniewamy :)
    Pozdrawiam i zapraszam na bloga , na którym piszę recenzje przeczytanych przeze mnie książek .
    Z góry dziekuje , licze na rewanż ;*
    ( dzisiaj nowa notka )

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaya nie musiałaś opisywać moich prób samobójczych , aż tak dosłownie..<3(bo wychudzę na desperatkę )
    hehe ( No ale troszkę szaleństwa nikomu jeszcze nie zaszkodziło...!)

    Milena<3

    OdpowiedzUsuń